Kończy się październik. Jesień, która przez moment próbowała nas jeszcze oszukać złotymi promieniami i ciepłem, teraz pokazała swoją prawdziwą, chłodną twarz. Dziś, w ten ostatni dzień miesiąca, czujemy już na karku oddech listopada – a z nim nadchodzi czas, który w Polsce ma zupełnie inny ciężar gatunkowy niż reszta roku.
Nadchodzi 1 listopada. Uroczystość Wszystkich Świętych.
Nie da się tego zignorować. Nawet w świecie pędzących notowań giełdowych, niekończącego się szumu informacji i codziennej politycznej wrzawy, ten dzień wymaga bezwzględnego stopu. Cały kraj rusza w drogę. Stajemy w korkach, by za chwilę stać w ciszy między nagrobkami, w świetle tysięcy drżących płomyków. To jest nasz polski rytuał, silniejszy niż każdy nowy trend, trwalszy niż beton i szkło ekranów.
Znicz i Smartfon
Co ciekawe, ten archaiczny, uświęcony tradycją obrzęd, wcale nie zanika w erze cyfrowej. Wręcz przeciwnie, w jakiś sposób potrafi się z nią zintegrować. Widzimy młodych ludzi, którzy – zapalając znicz – natychmiast wysyłają zdjęcie babci, która nie mogła przyjechać. Cyfrowa pamięć uzupełnia tę fizyczną. Ale nawet trzymając w dłoni smartfon, wpatrując się w ten mały, palący się knot, czujemy, że tu, na cmentarzu, uderza nas prawda, której nie da się zapisać w chmurze: przemijanie jest jedyną pewną rzeczą.
Wszyscy ci, za których dziś zapalamy światło, mieli swoje cele, ambicje i swoje pięć minut na Ziemi. Byli dla kogoś całym światem. I dziś, patrząc na ich imiona i daty, uświadamiamy sobie, że nasz własny czas również jest odmierzany.
Uroczystość, nie Żałoba
Pamiętajmy o teologicznej różnicy. Jutro, 1 listopada, Kościół obchodzi Uroczystość Wszystkich Świętych. To z założenia jest święto radości – ku czci tych, którzy już osiągnęli cel, do którego my dopiero dążymy. To czas, gdy wznosimy wzrok ku górze. Zaduszki, dzień modlitwy za tych oczekujących, przyjdą dopiero pojutrze.
Jednak to właśnie ta polska tradycja łączenia obu dni w jedną, wielką, refleksyjną całość, nadaje listopadowi jego unikalny, melancholijny koloryt.
Zanim więc jutro zapadnie zmrok, a cmentarze rozbłysną jak galaktyki na ziemi, zatrzymajmy się na chwilę. Złapmy oddech między październikowym pędem a listopadową zadumą. Pamiętajmy, że pamięć to najtrwalszy pomnik, jaki możemy wznieść. Nie zapomnijmy o nim, gdy światło zniczy zgaśnie i wrócimy do codzienności.
Pytanie do Czytelnika: Jaki jest najpiękniejszy, Twoim zdaniem, sposób na pielęgnowanie pamięci o tych, których już nie ma?



Dodaj komentarz